wtorek, 30 stycznia 2018

Życie...kur...życie

    Zdziwieni? Dlaczego? Bo zawsze piszę o dobroci, prawdzie, miłości...tak pisze, bo wierzę w to wszystko i pomimo wszystkiego wierzę w ludzi i w dobro, które przyciąga dobro. Jednocześnie nienawidzę niesprawiedliwości, która nas otacza. Nienawidzę ludzi, którzy bawią się uczuciami innych. Nienawidzę facetów, którzy nie doceniają swoich kobiet. Dlaczego bywa tak, że osoby dobre, szczere, uczciwe najbardziej cierpią? Myślicie, że są naiwni? To błąd. Takie osoby nie są naiwne, tylko cierpliwie czekają...na to, co obiecujecie, na zmianę sytuacji, na lepszy czas itp. Czekają z nadzieją, ze wszystko będzie dobrze i że się ułoży. Czekają...ale do czasu. Wy myślicie, że będziecie mieć tak zawsze, a tu niespodzianka.
    Kilka faktów.? Mężczyzna, który bije żonę myśli, że ona zawsze będzie to znosić, bo jest jego żoną, bo się przyzwyczaiła, bo jemu wolno... haha idiota! Bij sobie kretynie- do czasu, aż Ci powie dość i żadne Twoje przeprosiny nie pomogą. To jej "dość" będzie na zawsze i z dużymi konsekwencjami dla Ciebie!!! Bo trzeba odpowiedzieć za swoje czyny.
   Inny przykład: mężczyzna, który jest zaręczony ze wspaniałą kobietą- piękną, mądrą, inteligentną- same superlatywy, nie można powiedzieć żadnego złego słowa, a jemu nadal coś brakuje. Zamiast docenić, to szuka dziury w całym, zdradza...aż któregoś dnia wpada z inną. Hmm i co? Myślicie, że się cieszy? Może chwilowo udaje zadowolonego, bo nowa kobieta, bo dziecko w drodze...ale karma wraca!!! Nigdy nie zazna spokoju, bo "nie buduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu". Skoro chciał być z inna- mógł powiedzieć, porozmawiać...ale po co? Jak facet jest CIPĄ, to zamiast rozmowy wybierze unikanie, zdradzanie, a potem...no cóż...stało się... Ciesz się "męska dziwko" póki możesz, bo w związku utworzonym na zdradzie czy z powodu wpadki hmm żebyś nie wiem jak się starał, to nic nie będzie. Prędzej czy później wyrzuty sumienia Cię zadręczą. I bardzo dobrze!!! Bo nie dość, że zniszczyłeś życie sobie, to jeszcze kilku innym osobom, a w tym i dziecku. 
    No i jak? Ostro? Nieee. Mogłoby być dużo gorzej. Ja cukrować nie lubię. Za to cenię prawdę i szczerość, a osoby, które ściemniają, oszukują, to same sobie szkodzą. Szkoda waszego zdrowia i czasu na to, no chyba, że lubicie :)) ale los wam to odda. Pamiętajcie.
     Szkoda mi tylko osób (bez względu na płeć) które są prawe, dobre, uczynne, wartościowe i cierpią. Cierpią, bo ktoś je wykorzystuje. Bezczelnie i bezwstydnie je wykorzystuje i jeszcze cieszy się z tego myśląc, że są naiwne (niekiedy głupie). Cieszcie się póki możecie. Osoby dobre cierpią podwójnie- to prawda- ale z każdej porażki się podniosą, bo są silne a Wy - niestety- odpowiecie za swoje czyny. Los- karma- Wam to odda,
    Miłego wieczoru :)
P,S. Jeśli spotkacie prawdziwą miłość, to zobaczycie jak bardzo będziecie szczęśliwi. O prawdziwą miłość walczyć nie trzeba- a o fałszywą nie warto!

Co to jest szczęście?

    Szczęście samo w sobie wydaje się być pojęciem bardzo ogólnym i trudnym do zdefiniowania. Jednakże, gdybyśmy się zagłębili w sens tego słowa, to z pewnością każdy człowiek znalazłby odpowiednią dla siebie definicję. Dla jednych szczęście to: zdrowie, rodzina, dzieci, partner, partnerka, mąż, żona. Inni wybierają bardziej przyziemne i materialne dobra jako szczęście typu: dom, samochód, ubrania, biżuteria... bądź same pieniądze. Jest jeszcze inna grupa osób, którzy uważają, że szczęście to nic innego, jak radość przeżywana każdego dnia. To umiejętność doceniania tego, co się ma, jak się żyje, z kim się przebywa na co dzień oraz do czego dąży. Poczucie szczęścia dają cele, które pragniemy osiągnąć. Mamy motywację, dzięki której łatwiej nam żyć.
    Jaka teoria jest prawdziwa? Tego nie wiem i myślę, że  wiele osób również nie potrafi jednoznacznie określić. 
      Kiedyś usłyszałam bajkę o "Ciepłym i puchatym". Fantastyczne opowiadanie, które pobudza wyobraźnię i zachęca do głębszych refleksji. Może nie będę zdradzała całego przekazu, ale powiem, iż głównym przesłaniem jest dobro niesione względem innych osób. To "owe" puchate - niewidzialne gołym okiem- to nic innego, jak szczęście, którym warto obdarowywać innych. Im więcej będziemy go dawać, tym bardziej będzie rosło i powracało ze zdwojoną siłą. 
     Myślę, że warto jest czynić dobro, dzielić się swoim szczęściem z bliskimi osobami. Sprawianie komuś przyjemności, radości, umiejętność rozmowy, wsparcia, nic nie kosztuje, a może jedynie wywołać uczucie ciepła, zadowolenia, miłości.
    "Szczęście jest tam, gdzie pojawiają się dobrzy ludzie"

niedziela, 28 stycznia 2018

Czy warto ocalić związek?

    Kobiety często biorą całą winę na siebie za niekomfortowy związek i zadręczają się pytaniami w stylu: co zrobiłam źle, dlaczego nam nie wychodzi, co jest nie tak? Najprostszym sposobem byłoby oczywiście usiąść we dwoje i porozmawiać o swoich odczuciach, o tym czego oczekujemy, co możemy zaoferować ze swojej strony partnerowi (partnerce) i jak dalej widzimy siebie- czy w ogóle widzimy siebie? Jednak nie jest to takie proste. Wiele par nie potrafi ze sobą spokojnie rozmawiać (i tu jest poważny błąd - znak ostrzegawczy na przyszłość). Są także związki, w których ludzie zwyczajnie się nie rozumieją, bądź mają inne oczekiwania na przyszłość- i taki układ się nie uda. Prędzej czy później nie wytrzymacie presji drugiej osoby, bo Wasze cele są odmienne. Nie da się przymykać oka i myśleć, że później coś się zmieni. Kiedy później? Po ślubie? To największy błąd. Ślub powinien być na całe życie i tylko cementować miłość pomiędzy Wami, a życie, realia codzienności i plany na przyszłość- jeśli nie będą wspólne i oboje partnerów nie będzie mogło się wypowiedzieć i brać w nich udział, to porażka i wówczas ślub po kilku latach zamieni się w rozwód. A po co Wam to? Po co ten stres i problemy? 
    Podstawowymi pytaniami powinno być: Czy warto ratować związek, czy warto go ocalić? 
    Ja rozumiem, że możecie być ze sobą wiele lat, że przyzwyczailiście się do siebie, że obawiacie się samotności itd...ale zastanówcie się czy warto trwać w związku na siłę? Tylko po to, żeby mieć świadomość, że ktoś jest? Taki układ nikomu nie sprzyja, a wręcz przeciwnie przynosi jedynie smutek, żal, niepokój i ciągłą obawę na przyszłość. 
   Czasami wypadałoby usiąść na chwilę w samotności i zastanowić się co jest dobre, nad czym należy popracować, co nam przeszkadza i na pewno się nie zmieni. Zastanówcie się nad swoimi oczekiwaniami względem związku. Jakie one są? Czego na prawdę chcesz od partnera i czy ty dajesz mu to, czego on pragnie, oczekuje? Taki rachunek sumienia, tzw. oczyszczenie umysłu, które pozwoli nam jasno spojrzeć na sytuację, w której tkwimy. No i szczera rozmowa z partnerem: czy ratujemy nasz związek, czy też dajemy sobie wolną rękę i szansę na szczęście u boku kogoś innego. Należy pamiętać, że ta decyzja powinna być obopólna. 
    Pamiętajcie, że udany, szczęśliwy związek to taki, w którym ludzie są ze sobą nie tylko z miłości, ale czują się komfortowo, są spokojni i wiedzą, że z tą osobą przyszłość (bez względu na to, co przyniesie los) to tylko podróż, którą przetrwają, bo mają siebie. Ufają sobie bezgranicznie. I takich związków Wam życzę :)
"Lepiej kochać i stracić miłość, niż nie kochać nigdy"

sobota, 27 stycznia 2018

Urodziny- dla dziecka czy rodziców?

   Od pewnego czasu trwa tendencja- ba!, można nawet rzec, że "wyścig szczurów" na zorganizowanie najciekawszych urodzin dla dziecka. Pomysły są przeróżne. Począwszy od krainy zabaw (park z torami przeszkód dla dzieci), pizzerię ( dzieci samodzielnie wyrabiają pizzę, a później ją konsumują), poprzez krainę wysokich lotów (trampoliny), robotykę (samodzielne konstruowanie różnych modeli), seans filmowy w kinie czy paintball z ogniskiem na terenie lasu. Ofert jest mnóstwo. Rodzice prześcigają się jedni przez drugich, starając się wybrać tą najbardziej atrakcyjną. Wszystko jest idealne: animatorzy zajmują się dziećmi a rodzice spokojnie mogą porozmawiać przy serwisie kawowym. Tylko jedynym minusem jest cena. Koszt takiej imprezy jest bardzo duży. No właśnie i niestety nie każdego stać na taki wydatek.
    Natomiast z drugiej strony patrząc  co z urodzinami w domu? Czy nie są już atrakcyjne? Czy, żeby było fajnie, zawsze trzeba wybierać najdroższe i najnowsze opcje, które pojawiają się na rynku? 
    Uważam, że wybór miejsca przyjęcia urodzinowego, to tylko połowa sukcesu. Powinna liczyć się atmosfera i osoby, które są zaproszone na takową imprezę. Wspólna rozmowa, zabawa, radość z bycia razem tego ważnego dnia dla solenizanta. Ponadto w domu można robić dużo ciekawych rzeczy np. grać w gry planszowe czy państwa-miasta na kartkach :) Można urządzić jakieś konkursy albo pośpiewać (karaoke). No i chyba najważniejsze jest to, że nie ma limitu czasowego. 
    Myślę, że urodziny zorganizowane w domu, również mogą być ciekawe. Wszystko zależy od pomysłowości domowników :)
      Pamiętajcie, że najważniejsze jest towarzystwo i atmosfera, radość, że można spędzić ten czas razem, a cała reszta to tylko otoczenie.

czwartek, 25 stycznia 2018

Randki - czy są potrzebne w życiu?

  
  
    Banalne pytanie prawda? :) Oczywiście, że randki są potrzebne i to wie chyba każdy z nas. Natomiast czy każdy chodzi na randki? No właśnie i dlatego poruszyłam ten temat. Większość osób myśli, że randki są przeznaczone dla młodych, szczególnie, gdy ma się te "naście" lat. Wtedy to kształtują się nowe znajomości i podążają w kierunku znanym nam wszystkim. Jednak domena randek nie jest przeznaczona wyłącznie na etapie pierwszych związków. Myślę, że wiele kobiet a nawet i mężczyzn w dojrzałych już związkach, chcieliby się poczuć tak, jak kiedyś, przed laty, gdy każdy się starał :)) Te pierwsze spojrzenia, nieśmiałe gesty. Te spacery i rozmowy o wszystkim i niczym. Ten czas spędzony tylko we dwoje. Czasami jakieś kino czy kawiarnia. W zasadzie samo miejsce randki nie robiło większego znaczenia, ale ten klimat między dwojgiem ludzi a wcześniej samo szykowanie się na randkę :)) Lekkie zdenerwowanie: jaką sukienkę nałożyć? A może spódnicę, albo spodnie? Taki delikatny dreszczyk emocji. spodobam mu się czy nie? Ciekawe co on lubi i czym się interesuje? To były niesamowite czasy. I powiem Wam dziewczyny - szczególnie tym młodszym, w wieku około 20-ki , że kiedyś mężczyźni potrafili zrobić wrażenie, zaimponować dziewczynie, kobiecie. A może tylko Ja tak miałam haha. Nie , no teraz żartuję, ale faktycznie mężczyźni potrafili stanąć na wysokości zadania i starali się o kobietę, która im się podobała. 
    Myślę, że wiele dobranych małżeństw niezależnie od stażu potrafią celebrować chwilę tylko dla siebie - we dwoje- i raz na jakiś czas fundują sobie takie randki. W małżeństwie jest o tyle ciekawiej, że nie tylko mężczyzna musi się starać- kobieta również powinna wychodzić z inicjatywą i stwarzać okazję do świętowania wspólnego szczęścia, jakim jest związek dwóch kochających się osób. Tak powinien wyglądać udany związek (małżeństwo), bo sprawianie sobie przyjemności wpływa korzystnie na oboje partnerów. Taka "randka" z ukochaną osobą działa jak najlepszy antybiotyk, to taka swojego rodzaju "pigułka szczęścia", która pozostaje w pamięci na wiele dni a czasami miesięcy.Już na samą myśl o randce z ukochanym (ukochaną) człowiek się uśmiecha.
    Moi drodzy, jeśli myślicie, że trwanie w związku czy to w wieloletnim partnerskim czy też małżeńskim to już powód, że nic nie należy robić dla siebie wzajemnie, to jesteście w wielkim błędzie. Prędzej czy później taka relacja nie przetrwa. Rozpadnie się. Znudzicie się sobą i codzienną monotonią życia. Warto o siebie zabiegać. Troszczyć się i sprawiać sobie drobne przyjemności, niespodzianki. Takie bardzo miłe gesty, słowa, czasami upominki wpływają korzystnie na każdym etapie związku i udowadniają, że wciąż wam zależy i że ciągle kochamy tę drugą połowę. 
    Niby wydaje się to takie proste, to jednak wiele osób o tym zapomina. Myślę, że gdzie jest prawdziwa miłość, takie czyny nie są żadnym wyzwaniem, wręcz przeciwnie. I na koniec jeszcze tylko chciałam Wam przypomnieć, że wybierając partnera (partnerkę ) chcemy być przy nim (niej) na dobre i złe, na zawsze, do końca życia, więc tym bardziej warto podkreślać, jak wiele dla siebie znaczymy i jak bardzo się kochamy.
    Dzieci Was opuszczą, założą swoje rodziny. Rodzeństwo i przyjaciele pojawiają się doraźnie, bo też mają swoje rodziny. A Wy - macie tylko siebie. Będziecie mieć tylko siebie. Będziecie razem, we dwoje za 10, 20 czy 40 lat.
     Powodzenia i dużo miłości wam życzę.
P.S. Wychodźcie na randki :)) są super i scementują Wasz związek!

środa, 24 stycznia 2018

Czy warto trwać w związku tylko ze względu na dzieci?

    Wiele osób zadawało sobie pytania typu: Co będzie dalej? Jak długo jeszcze wytrzymam w takim związku? Czy warto ratować coś, co nie ma przyszłości tylko z uwagi na dzieci?  Czy jak się rozwiodę, podejmę decyzję o rozstaniu to ucierpią moje dzieci? A może lepiej udawać przed dziećmi, że wszystko jest dobrze?
    Moi drodzy te pytania same w sobie zawierają pewnego rodzaju odpowiedź. Z uwagi na sam fakt, że zadajemy sobie takie pytania, pojawiają się w naszej głowie takie myśli, świadczy o tym, że sytuacja jest niestabilna emocjonalnie. Coś jest źle. W takim przypadku warto ze sobą rozmawiać, dużo rozmawiać. Omówić wszystkie sytuacje, wydarzenia, czynności..., które nas niepokoją. Warto próbować znaleźć takie rozwiązanie, żeby dwie strony czuły się dobrze, w pewnym stopniu komfortowo. Jeśli jednak nie potraficie ze sobą rozmawiać, bądź jesteście świadomi, że nie chcecie dalej tworzyć związku z tą osobą, to należy jak najszybciej zakończyć ten "teatrzyk" i szczerze porozmawiać z dzieckiem (dziećmi). 
    Kochani, to że Wy się rozwodzicie, nie oznacza, ze Wasze dzieci tracą rodziców. Wręcz przeciwnie. Pod warunkiem, ze każdy rodzic ma pełne prawa rodzicielskie, ponieważ ograniczenie lub zabranie praw rodzicielskich nie zobowiązuje do utrzymywania dalszych kontaktów, a nawet w niektórych sytuacjach zabrania kontaktów i podejmowania wszelkich decyzji.
     Jednak załóżmy, ze oboje macie prawa rodzicielskie i nadal chcecie utrzymywać kontakty z dziećmi. I bardzo dobrze. To Wasze dzieci. Oboje powinniście w dalszym ciągu łożyć na utrzymanie dzieci i spędzać z nimi wolny czas. Pamiętajcie, ze dzieci Was nie tracą- tu się nic nie zmienia.  Mało tego, niekiedy otrzymują tylko spokój, wyciszenie i radość życia, bo przebywać w domu, gdzie są ciągłe kłótnie na pewno nie sprzyja dobru dzieci. 
    Zmienia się jedynie sytuacja pomiędzy Wami. Stajecie się wolni, nabywacie tym samym prawo do nawiązywania nowych relacji i ewentualnie stworzenia związku, w którym będziecie się czuć spokojni i spełnieni. Każdy człowiek ma jakieś hierarchie potrzeb do których dąży. Warto czuć się dobrze, gdyż każdy zasługuje na szczęście.
    Reasumując powyższe refleksje warto dodać, iż trwać w związku tylko ze względu na dzieci, to najgorsze, co może być. Dzieci są mądre i wszystko widzą. Dzieci są świetnymi psychologami i nawet, jak im nic nie mówicie, to i tak wiedzą, co się między Wami dzieje. Przeżywają to, martwią się, czasami popadają w nałogi i inne odstępstwa, bo nie wiedzą jak Wam mogą pomóc. Nie mają również pewności czy to nie przez nich się kłócicie. Dzieci bardzo biorą do siebie wszelkie porażki rodziców. Atmosfera, która panuje w domu przekłada się również na wyniki w nauce dzieci. Dlatego, jeśli bierzecie pod uwagę decyzję o rozstaniu, to na pewno będzie lepiej dla dzieci znać prawdę. Łatwiej będzie im zaakceptować rozstanie, niż powroty do domu przepełnionego nienawiścią, ciszą, brakiem spontanicznych rozmów i uśmiechów, kłótni, czepiania się o "byle co", a niekiedy nawet zatajania zdrad.
   Pamiętajcie, ze gdy nie układa się pomiędzy Wami, to zarówno jedna, jak i druga strona może zechcieć szukać pocieszenia u innej płci przeciwnej, bowiem każdy człowiek chciałby czuć się rozumiany, kochany, doceniany. Natomiast od takich rozmów, spotkań z innymi zaczynają się właśnie zdrady. Partner (partnerka) ucieka wręcz do innej osoby, bo tam czuje się lepiej. Tylko, że problem jest o wiele bardziej złożony, bo mieszka nadal pod jednym dachem z dziećmi i ich ojcem (matką). Jeśli myślicie, ze dzieci tego nie wyczuwają, to jesteście w wielkim błędzie. Ponadto warto pamiętać, że tworząc taką rodzinę- na pozór- szkodzicie nie tylko sobie (bo się męczycie), ale i przede wszystkim własnym dzieciom, bo one widzą wasze błędy i są narażone na ryzyko popełniania ich, gdyż w takim modelu wzrastały.
  "Bez komunikacji nie ma żadnego związku. 
Bez szacunku nie ma miłości.
Bez zaufania, nie ma powodu, aby kontynuować"

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Mam dziecko z autyzmem- jak dalej żyć?


    Co to jest autyzm? Jak mam żyć z dzieckiem u którego zdiagnozowano autyzm?
    Wydawałoby się, że w dobie XXI wieku - współczesności, innowacji- gdzie mamy dostęp do wszelkiego rodzaju informacji powinniśmy wiedzieć z czym wiąże się ta dysfunkcja. Jednak jak się okazuje nie każdy ma taką świadomość. Ba, mało tego, sami rodzice dzieci z autyzmem nie do końca wiedzą jak dalej sobie poradzić. Najtrudniej jest rodzicom, którzy dopiero w szkole podstawowej dowiadują się, ze coś jest nie tak z dzieckiem, że wypadałoby poszukać pomocy a w efekcie otrzymują informację, że dziecko ma autyzm i automatycznie otrzymuje orzeczenie o niepełnosprawności. 
    Moi drodzy autyzm to indywidualny sposób rozwoju. Widoczne w zachowaniu osób ze spectrum autyzmu objawy dotyczą głównie trzech kluczowych sfer a mianowicie: komunikacji, relacji społecznych oraz zainteresowań i sposobu zabawy w przypadku dzieci. Nie będę opisywała dokładnie jakie objawy, zaburzenia i ich przyczyny występują u dzieci z autyzmem- bardziej zainteresowanych odsyłam do literatury. Natomiast chciałam nadmienić, iż nie ma jednego, typowego sposobu zachowania osób z autyzmem. bowiem każdy człowiek jest inny, inaczej się zachowuje, jest specyficzną jednostką, indywidualnością. Wiele zależy od specyfiki rozwoju, środowiska w jakim dana osoba się wychowuje, jak również własnej odmienności rozwojowej. 
     Warto więc zdać sobie sprawę z tego, że moje dziecko postrzega świat inaczej. Jest normalnym dzieckiem, które chce tak, jak inni uczyć się, bawić, obserwować otaczającą go przyrodę, ale potrzebuje na to wszystko dużo więcej czasu. Niekiedy potrzebuje również odpowiedniej diety np. brak słodyczy, które powodują nadpobudliwość. Coraz więcej dzieci otrzymuje taką diagnozę, natomiast przyczyn może być bardzo wiele i różnych, nie koniecznie czysto genetycznych. Rodzice powinni świadomie podejść do zaistniałej sytuacji i pogodzić się z nią nie szukając przyczyn wyłącznie w sobie. Tak jest i tyle. Muszę żyć dalej i mieć siłę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla mojego dziecka, które mnie potrzebuje.
     Drodzy rodzice- życzę Wam powodzenia i wytrwałości. kochajcie swoje dzieci, bo one kochają Was i maja tylko Was. 
     


niedziela, 21 stycznia 2018

Rola dziadków w rodzinie.

        Dzień Babci i Dziadka, to tak ważna uroczystość, że nie sposób jej pominąć. 
   Zanim opiszę nieocenioną rolę dziadków chciałam nadmienić, iż dzieciństwo, to okres kształtowania poczucia bezpieczeństwa i przynależności. Dlatego też niezbędnym czynnikiem jest to, aby dzieci- wnuczęta, wzrastały w poczuciu bezpieczeństwa, przynależności i miłości. 
       Dziadkowie oddzielenie są od wnuków dystansem czasowym, a jednocześnie bogatsi o doświadczenie swojego wcześniejszego rodzicielstwa, uzyskując tym samym możliwość powtórzenia go w udoskonalonej postaci. Przypominając sobie dawne błędy popełnione wobec dzieci, wiedzą już jak się ich ustrzec wobec swoich wnuków. Stać ich już na to, by dostrzec i uszanować odrębność wnucząt jako istot swoistych, istniejących osobno i po swojemu. Dziadkowie nie muszą sobie do wnucząt rościć prawa własności, ponieważ ich główne życiowe ambicje już się spełniły. Nie potrzebują również, tak jak niektórzy rodzice traktować dzieci jako inwestycji na przyszłość. Znaczenie dziadków w rodzinie związane jest z ich rolą w procesie socjalizacji wnuków. Pojęcie to odnosi się w głównej mierze do kształtowania osobowości, a więc co za tym idzie do przekazywania wartości, norm i wzorców kulturowych, co jest nie bez znaczenia w zjawisku przystosowania społecznego dzieci i młodzieży.
      Generalnie wiek średni to czas owocowania, przeglądania i przetrwania wszelkich uprzednich przeżyć, przygód i doświadczeń oraz wyciągania z nich ogólnych wniosków. minął już bowiem zaś siania, czas uprawiania zasiewu, przychodzi zatem czas na owocobranie. Jako taki okres starości sprzyja mądrości, zwłaszcza tej odmiany, jaka nazywana jest "mądrością życiową". Niezależnie od stopnia wykształcenia, osobiste - przyjemne, satysfakcjonujące, dramatyczne a niekiedy nawet tragiczne - przejścia układają się w pewne uogólnienia, wyrażające się w tak zwanych ludowych mądrościach, przysłowiach i przykładach.
      Natomiast dzieci obserwując łagodność dziadków, tkliwość i wyrozumiałość, wysłuchując owych mądrości ludowych, będąc jednocześnie scedzoną z doświadczenia empiryczną wiedzą, samo też nasyca się i przesiąka tymi wartościami, morałami. Jednak nade wszystko posiada pewność, że na całym świecie istnieją jeszcze takie osoby, jak dziadkowie ( albo chociaż jedno z nich: babcia bądź dziadek), którzy są bezgranicznie zapatrzeni w swoich wnuków. Z kolei wnukowie mogą mieć do nich niepodważalne zaufanie i zwrócić się z najbardziej nawet bolesnymi, wstydliwymi problemami. Dziadkowie nie są od krytykowania, osądzania i potępiania. Podczas, gdy rodzice pragną swoje dziecko przede wszystkim formować, kształtować, naprawiać i korygować nawet najmniejsze niedociągnięcia, dziadkowie cieszą się wnuczętami nade wszystko, nie stawiając im warunków do miłości. 
      W dzisiejszych czasach, kiedy to stosunek młodego pokolenia do starszych ludzi jest najczęściej niewłaściwy, ważne są bliskie i pozytywne relacje dziadków z wnukami. Wpływ dziadków na najmłodsze pokolenie jest nieoceniony i często niedoceniony, a wiąże się z bogactwem interakcji, silnymi więzami, przekazywanymi wartościami oraz pozytywnym wpływem jednego pokolenia na drugie i wzajemną edukacją, która jest nieodłącznie wpisana w takowe relacje. Harmonijne współżycie dziadków i wnuków może być dobrodziejstwem zarówno dla jednych, jak i drugich. Kontakty takie leżą w naturze obydwojga. Każdemu pokoleniu mogą dostarczyć cennych wartości. 
      Szczególną wartością jest mieć dziadków, którzy są, ofiarują swoją pomoc, poświęcają wnukom czas i kochają bezgranicznie. Nie każdy ma to szczęście. Są dzieci, które z różnych powodów nie znają swoich dziadków i przez to nie mieli możliwości poznania tej, jakże ważnej funkcji rodzinnej. Rola dziadków jest niezastąpiona w życiu każdego człowieka, a szczególnie tego najmłodszego, od najwcześniejszych lat dzieciństwa, gdyż właśnie od tego momentu kształtują się wszelkie postawy i predyspozycje społeczne dzieci. Jeśli macie możliwość, to doceniajcie swoich dziadków. 
 " Bóg nie może być wszędzie, dlatego stworzył babcię i dziadka"






sobota, 20 stycznia 2018

Relaks...

   Ostatnio pisałam dużo ciężkich tematów. Miałam w głowie wiele sprzecznych myśli, którymi chciałam się z Wami podzielić. Może niektórzy skorzystają, wybiorą coś dla siebie. Być może zachęciłam kilka osób do głębszych przemyśleń i tym samym zmiany swojej ówczesnej sytuacji życiowej - mam nadzieję, że tak. Mogę wysnuć takie wnioski, gdyż piszecie do mnie miłe wiadomości, pozytywne. Bardzo się cieszę i tego wam wszystkim życzę. a teraz przyszedł czas na nieco lżejszy temat rozważań :)
   Relaks, stan odprężenia, wyciszenie, odpoczynek... chwila dla siebie, której każdy potrzebuje. To stan fizycznego i psychicznego odprężenia. Ile osób na świecie, tyle może być różnych sposobów na moment relaksu. Niektórzy czytają książki, słuchają ulubionej muzyki, idą na spacer, słuchają np. szumu morza, czy biorą aromatyczną kąpiel z kieliszkiem wina... Inni wolą spotykać się z przyjaciółmi, albo gdzieś razem wychodzić. Czasami nawet kilka czy kilkanaście minut rozmowy z ulubiona osobą potrafi dać więcej szczęścia, niż godziny spędzone w towarzystwie osób, które - nazwijmy delikatnie- tolerujemy, lubimy. Natomiast jeszcze inna grupa osób woli czynnie spędzać czas: uprawiając jakiś sport. Są też takie osoby, które uwielbiają spędzać wolny czas ze swoją rodziną, mężem i dziećmi. Każdy sposób jest dobry pod warunkiem, że przynosi Wam pełnię szczęścia. 
    Niektórzy pomyślą a po co mi relaks? Co mi to daje? Otóż moi drodzy relaks działa jak odświeżenie nie tylko ciała  ale również i duszy. To nic innego, jak uwolnienie wewnętrznego napięcia wywołanego czynnościami, które wykonujemy każdego dnia i powrót do równowagi. Jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania każdego organizmu. Tym bardziej, że żyjemy w czasach ciągłej transformacji rozwojowej. Każdy chce być dobry, zauważalny, potrzebny. Ludzie boją się o pracę, dlatego próbują się rozwijać, kształcić, zdobywają nowe doświadczenia. Żyjemy przez to w ciągłym biegu - zbyt szybko i aktywnie. Niekiedy nie mając czasu dla swoich najbliższych - żony (męża) i dzieci. 
    Relaks, jak już pisałam wyżej - jest niezbędny. Działa odmładzająco i odprężająco na każdego z nas. dlatego warto pamiętać, żeby przynajmniej raz na jakiś czas znaleźć dla siebie chwilę czasu i oddać się przyjemnościom, które wprawiają nas w dobry nastrój.

piątek, 19 stycznia 2018

Dlaczego kobiety pozwalają na stosowanie przemocy względem siebie?

   Temat siły fizycznej dalej krąży mi po głowie. Postanowiłam napisać dzisiaj o tym, dlaczego kobiety pozwalają na stosowanie przemocy fizycznej względem siebie. 
    Niektórzy zapewne myślą, ale głupia...ciągle jest w związku z tym "damskim bokserem" i nic nie robi. Co ona w nim widzi? dlaczego daje się tak traktować? 
    Jeden z blogerów pisał:"kobieto szanuj się, odejdź od kogoś kto Cię niszczy". Hmm... no właśnie ludziom jest tak łatwo osądzać innych, tym bardziej, gdy sami nie doświadczyli podobnych sytuacji.
    Otóż kobiety, które pozwalają się tak traktować wcale nie muszą być głupie. Przyczyn może być wiele - oczywiście wykluczając tzw "patologię", gdzie "razem piją i razem się biją". 
    Niekiedy kobiety bywają tak zastraszone, że same nie potrafią podjąć żadnych kroków, by zmienić tą sytuację, a nie mają osoby, która by im pomogła. Takie kobiety potrzebują wsparcia, rozmów i osoby, która je zrozumie a przede wszystkim zachowa dyskrecję. To nie jest nic fajnego, przyjemnego doświadczyć takiej sytuacji. Kobiety maltretowane nie chcą o tym mówić z wielu powodów. Wstydzą się tego. Czują się bezsilne. Wiele kobiet trwa w takich związkach latami. Jednak ta, która odważy się powiedzieć "nie" i podjąć kroki, ku zmianie sytuacji może być jeszcze bardzo szczęśliwa.
   Drogie Panie nie dajcie sobą manipulować i zastraszać się. Walczcie o swoje miejsce a przede wszystkim swoją godność. Pamiętajcie, że nie jesteście same! Jest wiele instytucji , które zajmują się pomocą ofiarom przemocy. Zgłoście się i opowiedzcie o swoim życiu. Tam będziecie anonimowe. Nikt Was nie będzie osądzał, a jedynie może pomóc. Jeśli nie chcecie mówić obcym osobom ( co czasami jest lepsze), to znajdzie jakąś życzliwą Wam osobę, która może być nawet wśród Waszego otoczenia. I pamiętajcie, że mężczyzna, który raz podniesie rękę- będzie to robił zawsze, pomimo płaszczenia się i przepraszania ( o ile w ogóle potrafi przeprosić). Przemoc fizyczna, to słabość charakteru, a słaby mężczyzna zawsze będzie się chciał dowartościować poprzez wyżywanie się na słabszych- kobietach. Słaby mężczyzna nic w życiu nie osiągnie, a mało tego, będzie jeszcze Was ciągnął w dół.
   Życzę Wam drogie Panie dużo wytrwałości i wiary w siebie! I pamiętajcie życie jest piękne - tylko w zgodzie ze sobą i u boku wspaniałego mężczyzny:))

czwartek, 18 stycznia 2018

"Damski bokser"- powód do radości czy wstydu?

    Dzisiaj temat drażliwy, który na samą myśl w wielu osobach wywołuje negatywne emocje. Dlaczego mężczyźni dopuszczają się takiego czynu względem kobiet? Co im to daje? Cieszą się z przewagi płci? A może poniżając kobietę czują się lepsi, silniejsi?
   Hmm drodzy Panowie jeśli myślicie, że jesteście fajni, to bardzo się mylicie. Bicie to oznaka słabości a szczególnie, gdy zadajecie fizyczny ból kobiecie- i to kobiecie, którą rzekomo kochacie, z którą tworzycie związek, która może być lub jest matką Waszych dzieci. 
    Chcecie się bić, to poszukajcie równego sobie - innego mężczyznę. Podobno to kwestia natury, że mężczyźni lubią załatwiać sprawy za pomocą siły. Może i prawdziwi mężczyźni tak, ale nie wy - "damscy bokserzy". Wy jesteście... tu zostawię miejsce na epitety, które bym użyła, ale że jestem kobietą i to na odpowiednim poziomie, to nie będę publicznie was oczerniać. Tak więc Wy - delikatnie mówiąc- jesteście zwykłymi tchórzami, "męskimi cipami", którzy do równych sobie nie wystartują, bo wiedzą, że nie mają szans. :) Dlatego wolicie używać siły, zamiast mózgu i racjonalnych argumentów podczas rozmowy z kobietami. To krótka droga. Cieszcie się póki możecie ze swojej przewagi, bo jeśli Wasze kobiety pozbierają się i w końcu odnajdą w sobie odwagę, żeby powiedzieć "nie", to wówczas dosięgnie Was sprawiedliwość. 
    Uprzedzę Wasze pytania i osądy mojej osoby - nie jestem feministką. Uwielbiam mężczyzn, a szczególnie jednego :)) i uważam, że są niezastąpieni w relacjach z kobietami. Wiem jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina i relacja pomiędzy dwojgiem kochających się osób. I na pewno nie ma tam miejsca na przemoc! Sama dużo w życiu przeszłam i dlatego tym bardziej wiem, co piszę :)
    Życzę Wam drodzy Panowie - "damscy bokserzy"- rozumu i opamiętania póki jeszcze macie na to czas i możecie coś zmienić w swoim życiu.
    "Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości"

środa, 17 stycznia 2018

Dlaczego doceniamy drugą osobę dopiero po jej stracie?

    Większość osób docenia drugą osobę, dopiero gdy ją straci. dlaczego tak się dzieje? Co nam brakuje, gdy jesteśmy w związku, że szukamy wciąż nowych doznań, przeżyć? Dlaczego nie potrafimy docenić osoby, która jest przy nas, towarzyszy nam w codziennej egzystencji, wspiera nas? Dlaczego związki się wypalają? Niektórzy uważają, że nietrwałość związków to domena "naszych obecnych czasów". Mówią, że kiedyś się więcej rozmawiało, naprawiało błędy a teraz jakieś większe nieporozumienie i od razu rozstanie. Hmm może coś w tym jest. Jednak nie zawsze się to sprawdza, bo jeśli ktoś jest ze sobą kilkanaście lat i ciągle są jakieś nieporozumienia, kłótnie, to w takim wypadku chyba lepiej się rozejść- pójść w swoją stronę. no cóż w wielu przypadkach należy indywidualnie do tego podchodzić. 
    Niemniej jednak pytanie brzmi: Dlaczego doceniamy po stracie? Wydaje mi się, że ludzie przywiązują się do siebie, w pewnym stopniu uzależniają od siebie- szczególnie w związkach wieloletnich i gdy nagle ktoś robi coś wbrew nam, zmienia się, inaczej postępuje i wreszcie oświadcza stanowczo, że chce rozwodu, to druga strona nie potrafi się z tym pogodzić. Zazwyczaj bywa tak, ze jedna ze stron kocha bardziej. To ta bardziej zaangażowana strona stara się i zabiega o swoje względy. Nie jest to prawidłowy przykład relacji, ponieważ ta mniej zaangażowana strona  biernie trwa przy swoim partnerze (partnerce) aż do momentu, gdy całkowicie jej się znudzi. Wówczas podejmuje drastyczne kroki czyli zostawia swoją drugą połowę. Osoba, która starała się bardziej nie rozumie dlaczego tak się dzieje. Zaczyna cierpieć. Niekiedy popada w depresję i towarzyszą jej myśli samobójcze. 
    Natomiast strona porzucająca dopiero po jakimś czasie zaczyna rozumieć swój błąd i dostrzegać partnera (partnerkę), która kochała ją prawdziwie. Zazwyczaj bywa już za późno na jakiekolwiek powroty, gdyż osoba cierpiąca doszła do siebie, wróciła do swojej poprzedniej formy a z byłym partnerem czy partnerką nie chce utrzymywać żadnych kontaktów. Taki stan na przemyślenia, zastanowienia trwa niekiedy kilka lat.
    Powyżej zaznaczyłam, że nie jest to prawdziwy rodzaj relacji. Żeby relacja między dwojgiem ludzi była dobra i rokowała przyszłościowo - obie strony muszą się starać jednocześnie. Oczywiście może być tak, ze w pewnym okresie czasu bardziej zabiega mężczyzna, szczególnie na początku znajomości, jak to przystało panom, niemniej jednak kobieta również powinna dawać coś od siebie i zabiegać o swojego mężczyznę. W życiu musi być równowaga. Dlatego też najbardziej trwałe związki to takie, w których obie płcie troszczą się o siebie, dają jasny komunikat, że im zależy. Nie zasypiają i nie trwają w próżni, gdy związek osiągnął już stabilny etap, ale ciągle cieszą się z tego, że są razem, że mają siebie i co najważniejsze - umieją to okazać. 
    Warto pamiętać o tym, że o swojego mężczyznę czy o swoją kobietę należy starać się zawsze, nawet jak już jesteście kilkanaście lat po ślubie, a może właśnie tym bardziej. Przecież ślub to nic innego jak zjednoczenie ze sobą dwóch kochających się osób - miło jest usłyszeć po kilku czy kilkunastu latach, że wciąż mi się podobasz i że Cię kocham. Przecież to nic nie kosztuje, a daje tak wiele radości.
    Życzę Wam wszystkim szczęśliwych związków przepełnionych miłością, ale budowanych na szczerych rozmowach, opartych na przyjaźni.

wtorek, 16 stycznia 2018

Rodzeństwo bez rywalizacji

     Na pewno wiele osób czytało książkę zatytułowaną "Rodzeństwo bez rywalizacji" A. Faber, E. Mazlish. Rzeczywiście jest bardzo ciekawa i inspirująca ( polecam, warto przeczytać). Kilka rozwiązań weszło mi w nawyki można powiedzieć, że stosuję osobiście. Chciałabym nadmienić ( co oczywiście każdy z Was doskonale wie), że wychowywać dziecko wcale nie jest łatwo, a tym bardziej kilkoro dzieci- rodzeństwo. Wychowywać rodzeństwo tak, żeby było zgodne i nie rywalizowało ze sobą na każdym kroku to bardzo trudna sztuka. Niemniej jednak da się :) Można wychować swoje dzieci w taki sposób, żeby każde z nich czuło się docenione i kochane. Należy przede wszystkim poświęcać dzieciom swój czas. Trzeba umieć wydobyć jak najwięcej pozytywnych cech każdego z dzieci i wspierać je w tym. warto traktować dziecko jako odrębną jednostkę - indywidualnie. Rozmawiać z nim wtedy, gdy nas potrzebuje - umieć słuchać, gdy chce o czymś opowiedzieć, pożalić się nam, gdy coś mu nie wychodzi, bądź ma jakiś problem albo kiedy chce się pochwalić sukcesami, jakie osiąga. Przede wszystkim warto zdawać sobie sprawę z tego, że dziecko niezależnie od swojego wieku, to też człowiek i ma prawo rozwijać się w odpowiednim dla siebie tempie, popełniać błędy i uczyć się na nich. 
    W sprzyjającej atmosferze dzieci każdego dnia zdobywają doświadczenia i umiejętność samodzielnego rozwiązywania własnych sporów. Tak wychowane, będą umiały lepiej troszczyć się o siebie i innych, jako dorośli ludzie. 
     Ponadto warto nadmienić, iż nie ma idealnej różnicy wieku pomiędzy rodzeństwem. Konflikty zawsze będą się pojawiać, lecz mądry rodzic wie jak należy na nie reagować. Nie w nerwach i nie krzykiem. Należy wysłuchać każdej ze stron, dać sobie chwilkę na przemyślenie i porozmawiać ze wszystkimi jednocześnie o tym, co się wydarzyło. Poszukać wspólnie rozwiązania tej waśni. wzrastać w rodzinie, gdzie ma się rodzeństwo to wielki dar i radość. może nie zawsze jest łatwo, ale pomimo wielu różnic i przeszkód podczas dorastania można liczyć na siostrę czy brata w różnych sytuacjach w życiu dorosłym. Warto docenić swoje rodzeństwo- nie każdy ma taką szansę.
        "Rodzeństwa choćby nie wiem jak sobie dokuczali...
      gdy przyjdzie niebezpieczeństwo,
      jedno drugiego nie pozwoli skrzywdzić".

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Czy dojrzałe kobiety (40+ ) mogą nosić krótkie sukienki, spódnice?

   Rozmawiałam ostatnio z piękną, zgrabną kobietą w dojrzałym wieku właśnie na temat ubrań. Co kobiecie wypada zakładać, a co nie wypada? Czy jest jakaś norma wiekowa w kwestii ubioru? 
   Temat mnie zainspirował, ponieważ moja rozmówczyni ostro twierdziła, że jej nie wypada założyć krótkiej, obcisłej czarnej sukienki na pewną okazję ( obiecałam, ze nie zdradzę szczegółów). w efekcie końcowym ubrała się w tą sukienkę i bardzo ładnie wyglądała. Budziła podziw w oczach nie tylko mój ale również wielu przypadkowych osób.
   Osobiście bardzo lubię nosić sukienki i spódnice, dobrze się w nich czuję, wygodnie i kobieco, dlatego nie wiem czy będę potrafiła zrezygnować z takiego stylu ubierania się jak osiągnę dojrzały wiek. Czy wiek zobowiązuje do noszenia wyłącznie spodni albo spódnic do kostek? Oczywiście rozumiem i zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie ubrania są odpowiednie dla dojrzałych kobiet np. króciutkie spodenki czy wszelkie bluzeczki odkrywające pępek, które tak uwielbiają nastolatki. Poza tym ważne jest również stanowisko pracy, ponieważ zawód wykonywany zobowiązuje nas do przestrzegania pewnych norm społecznych. Także w tym miejscu czyli pracy musimy niejako dopasować swój styl np. kobieta, która pracuje na stanowisku dyrektora szkoły nie powinna zakładać spódnic ledwo zakrywających uda ( tzw miniówek), lecz uważam, że sukienki przed kolano nie są za bardzo wyzywające i całkiem nieodpowiednie. Natomiast Pani, która pracuje w jakiejś firmie, przedsiębiorstwie np. nakładając herbatę czy owoce, warzywa na taśmę wybierze bardziej luźny ubiór typu spodnie. Inny styl obowiązuje także w odniesieniu do pór roku, gdyż w lecie możemy sobie pozwolić na nieco bardziej skąpe okrycie. 
   Niemniej jednak uważam, że kwestia ubioru powinna być indywidualna. Ważne, aby kobiety dobrze czuły się w swoich "ciuchach" i niezależnie od wieku potrafiły założyć to, co im się podoba i w czym dobrze się czują a także dobrze wyglądają.

sobota, 13 stycznia 2018

Przemoc i agresja w szkole


   Dzisiaj będzie trochę z innej dziedziny. Na pewno jednym z ważniejszych elementów życia nastolatka i dziecka w wieku szkolnym, począwszy już od wieku przedszkolnego i wczesnoszkolnego jest grupa rówieśnicza. Jednak warto zastanowić się, co dzieje się, gdy zostajemy odtrąceni przez innych z wielu różnych powodów. Często te powody mogą być błahe typu: ubiór, wierzenia czy poglądy polityczne, status społeczny itp. Wyobraźmy sobie sytuację, że przychodzi nowy uczeń do klasy i nikt nie chce się z nim kolegować. Jest poniżany, zaczepiany, wyśmiewany często bezpodstawnie. Nic nie może zrobić, a co dopiero sprzeciwić się. Staje się wówczas nieakceptowany przez najbliższe mu otoczenie. Grupa wykorzystuje to, że są większością i czują się bezkarnie, bo przecież mają poparcie wśród rówieśników. 
   Osoba, która doznaje takiego rodzaju przemocy zamyka się w sobie, buntuje się i robi wszystko, żeby unikać miejsca, gdzie spotyka grupę dręczycieli. Ofiara doznaje urazu psychicznego do końca życia i nie potrafi już się rozluźnić - uspokoić. Niekiedy taki stan psychiczny boryka się z koszmarami sennymi- człowiek, nawet podczas snu przeżywa sytuacje napotkane w ciągu dnia. W wielu przypadkach takie osoby nie wytrzymują psychicznie i zaczynają stosować autodestrukcję typu: okaleczenia, sięgają po alkohol i narkotyki, żeby uśmierzyć ból, chociaż na chwilę zapomnieć o sytuacjach mających miejsce w codziennym życiu. Niekiedy osoby takie decydują się na krok ostateczny, jakim jest samobójstwo. 
    Jeśli maltretowanie jest długotrwałe to taki uraz psychiczny zostaje do końca życia w mózgu człowieka i najczęstsze traumy występują w życiu dorosłym. Człowiek po takich przejściach nie potrafi stworzyć normalnej rodziny i utrzymać pozytywnych, stabilnych relacji z bliskimi. Udałoby się to tylko w przypadku, gdyby potrafił się zwierzyć, wyrzucić z siebie wszystko, co go dręczyło w dzieciństwie i nie daje mu spokoju nadal. Jednak w wielu przypadkach osoby te, nie chcą rozmawiać w obawie o jeszcze większe ośmieszenie - ośmieszenie wśród osób, które kochają ( niestety to największy ich błąd). 
   Takie ciężkie stany emocjonalne przyczyniają się do powstawania różnego rodzaju chorób psychicznych typu: depresja, nerwice, nałogi, fobie, zaburzenia snu i pamięci. Jeśli natomiast znajdą w sobie siłę, to mogą zapaść w rutynę dnia codziennego, tym samym próbując zapomnieć o przeszłości poprzez ciągłe, niezmienne czynności, które wypełniają czas. 
    w tym miejscu chciałabym Was prosić, abyście reagowali na przemoc i sami nie byli sprawcami przemocy. Pomijając słynne powiedzenie, że "KARMA WRACA!!!", to warto mieć na uwadze, że takimi, niekiedy śmiesznymi dla Was zabawami, żarcikami... możecie zniszczyć czyjeś życie!
    Natomiast do osób, które doznały takich urazów psychicznych chciałabym zaapelować, ze nie jesteście sami. Są wśród Was osoby, które przeżyły coś podobnego ( i to z najbliższego otoczenia, a wcale się tego nie spodziewaliście). Warto rozmawiać. warto zaufać. A jeśli jesteście w związku małżeńskim czy nawet w narzeczeństwie, to pamiętajcie, ze ta druga osoba Was kocha i niezależnie od wcześniejszych doświadczeń będzie z Wami, a mało tego - może wam pomóc. Pomóc uwolnić się od dręczących koszmarów z przeszłości. Czasami wystarczy zwykła rozmowa!

piątek, 12 stycznia 2018

Mężczyzna z kaloryferem czy mózgiem?

   Hmm i tutaj mi się pewnie oberwie od Was :) niemniej jednak zaryzykuję i wypowiem zdanie moje oraz wielu innych kobiet.
   Drodzy Panowie - podobnie jak Wy- My również zwracamy uwagę na wygląd zewnętrzny. Podobają nam się Wasze wysportowane sylwetki, fantastyczne muskuły i kaloryfer na brzuchu. Miło jest popatrzeć na przystojnego mężczyznę, który dba o siebie- swoje ciało. Cieszą nasze oczy- Wasze mięśnie :)) Jednak, to tylko wygląd zewnętrzny. O wiele bardziej podniecają nas wasze mózgi! Jesteśmy zafascynowane, zainspirowane i wniebowzięte, gdy spotykamy mężczyzn dbających o swój rozwój intelektualny; mądrych, elokwentnych i inteligentnych. 
   Miło jest porozmawiać z mężczyzną, który jest ciekawy świata, dużo wie, ma swoje pasje, które potrafi realizować, urzeczywistniać. Uwielbiamy mężczyzn, którzy radzą sobie w codziennym życiu , potrafiących znaleźć rozwiązanie na wiele problemów, które są nieodłącznie wpisane w naszą drogę przez życie od zawsze. Lubimy mężczyzn, którzy umieją z nami rozmawiać (a wiem, ze czasami wcale łatwo nie bywa ). To wielka sztuka umieć radzić sobie z problemami- My, chociaż nie zawsze wam to mówimy- bardzo to doceniamy, imponujecie nam :) My- kobiety- uwielbiamy mężczyzn zaradnych, którzy mają "mózg" i umieją się nim posługiwać. 
   Pamiętajcie, że wygląd zewnętrzny to tylko połowa sukcesu.
  Podejmując decyzję przyszłościową, wybierając mężczyznę z którym chcemy spędzić całe swoje życie, zawsze wybierzemy człowieka mądrego i inteligentnego. Jest takie powiedzenie, które niestety się sprawdza : "Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć"
  Oczywiście od każdej reguły istnieją wyjątki, dlatego również i przy tym temacie znajdą się kobiety, które myślą inaczej. Jednak to ich wybór i ich życie :))
   P.S. Na szczęście coraz więcej mężczyzn dbających o swój wygląd zewnętrzny posiada również mózg. Wszystko jest potrzebne, jeśli zachowa się odpowiednie proporcje :)
   Pozdrawiam i życzę miłego piąteczku :)))
   " Ładne nogi, płaski brzuch czy fajne cycki?
  - przede wszystkim jędrny MÓZG !".

czwartek, 11 stycznia 2018

Zazdrość...

   Miałam pisać dzisiaj o dzieciach, ale wewnętrzna natura znowu ze mną wygrała :)))) i dlatego będzie o zazdrości. Tak więc czym jest owa zazdrość i jak ona się objawia?
   Każdy z nas miał taką sytuację, że był o kogoś chorobliwie zazdrosny, bądź sam był obiektem zazdrości innej osoby. Im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej wychodzi  mi teoria, która przekształca się w praktykę, że jesteśmy zazdrości o osoby, które kochamy, które są nam bardzo bliskie. Zastanawiałam się wielokrotnie dlaczego nie możemy być zazdrośni o przyjaciela (przyjaciółkę) przecież też jest nam bliską osobą. Jednak to nie to samo.  Dla przyjaciół i osób nam bliskich chcemy dobrze, cieszymy się ich szczęściem, jesteśmy wobec nich życzliwi. Natomiast o kogoś kogo kochamy, kto jest naszym partnerem (partnerką), żoną (mężem), drugą połową bywamy tak zazdrośni, że ta - z reguły dobra cecha przeradza się niemalże w obsesję. Niekiedy nawet do tego stopnia jesteśmy zazdrośni, że nie możemy racjonalnie funkcjonować. Zamiast spokojnie przeżywać napotkane sytuacje, szybko się denerwujemy, niekiedy krzyczymy i obarczamy partnera (partnerkę) fanaberiami, które powstają w naszej głowie, a nie mają miejsca na co dzień. Zazdrość przeradza się wówczas w paranoję, która nie pozwala normalnie żyć i cieszyć się tym, co przynosi codzienność. 
   Inaczej przeżywają zazdrość kobiety, a inaczej mężczyźni. Jedni radzą sobie z tą cechą lepiej, a inni znacznie gorzej. Fajnie by było gdybyśmy umieli rozmawiać ze sobą o swoich uczuciach- w tym zazdrości, oraz wzajemnie sobie wytłumaczyć zaistniałą sytuację. która spowodowała nasz niepokój. Myślę, że ludzie, którzy kochają się na prawdę nie chcą sprawiać sobie przykrości i nie prowokują, nie dają podstaw partnerowi (partnerce) do zazdrości, a jeśli takowa sytuacja się pojawi, to szczerze ze sobą rozmawiają. Ucinają niepożądane emocje w zarodku przez co sytuacja ucicha i zapada w niepamięć. Tak przynajmniej powinno być. Jednak zazdrość- to naturalna cecha każdego człowieka i jest nierozłącznie wpisana w każdy związek oparty na prawdziwej miłości. 
   "Jesteśmy zazdrośni o osoby, które kochamy, bo boimy się je stracić"
   No dobrze. Takie spojrzenie wydaje się być logiczne i naturalne, ale co zrobić, gdy nie zauważamy zazdrości u naszego partnera? Gdy nie jest on (ona) wcale o nas zazdrosny (a)? Czy w ogóle są osoby, które nie czują zazdrości, bądź jej nie okazują? 
   Chętnie posłucham innej wypowiedzi, bo Ja osobiście nie wierzę, że można kogoś kochać i nie okazywać zazdrości. 
   
   

środa, 10 stycznia 2018

Miłość rodzicielska świadomym i dobrowolnym wyborem w relacjach wychowawczych z dziećmi.

   Wychowanie jest szczególnym rodzajem działalności ludzkiej, polegającym na świadomym wywołaniu zamierzonych zmian w osobowości wychowanka. Proces ten jest długotrwały, dlatego zapewnienie każdemu dziecku powodzenia w harmonijnym rozwijaniu jego osobowości, wymaga nie tylko zaangażowania ze strony rodziców, ale również wiedzy i umiejętności oraz podejmowania wspólnych działań.
   Na podstawie przeczytanych przeze mnie książek: "Wychowanie bez porażek" Thomasa Gordona oraz "Jak pomóc rodzicom kochanego, ale nieznośnego dziecka" Anny Kozłowskiej zdecydowanie mogę powiedzieć, iż rodzicielstwo jest ciężką pracą, która przyniesie tylko wtedy efekty, jeżeli jest świadomie i w pełni akceptowana przez obojga rodziców. Zachowanie rodziców, czy raczej przyjmowane przez nich stanowisko wynika ze stopnia ich akceptacji; niektórzy traktują swoje rodzicielstwo jako funkcję i powoli zaczynają niejako odgrywać rolę rodziców, jednocześnie zapominając tak na prawdę, że są oni tylko zwykłymi ludźmi.Zachowując się w konkretny sposób poprzez narzucanie sobie określonych zachowań, adekwatnych ( w mniemaniu ich samych) do roli rodzica i zapominają o tak właściwych ludziom wadach, ograniczeniach, słabościach i uczuciach. Te działania często sprawiają, że rodzice zamiast stworzyć przyjazne warunki rozwoju dla dziecka i zachęcać do współpracy tylko zniechęcają. "Jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów jest , że jeżeli rodzice zmuszają swoje dzieci w młodości do robienia czegoś, to wyrosną z nich ludzie o dyscyplinie wewnętrznej, świadomi odpowiedzialności"- T. Gordon "Chociaż zdarza się, że niektóre dzieci znoszą przygniatający autorytet rodzicielski i są przy tym posłuszne, uległe i uczynne, zwykle wyrastają z nich ludzie, którzy kontrolują swoje postępowanie wobec zewnętrznego autorytetu". 
   Bywa niestety tak, że osoby wzrastające w takich warunkach emocjonalnych często poszukują potwierdzenia swoich relacji nawet w błahych sprawach związanych z życiem codziennym. Powiernikami takowych relacji mogą być zarówno osoby bliższego kontaktu: mąż, żona, siostra, brat, kuzyni czy też osoby z otaczającego środowiska, niekiedy nawet niedawno poznane. Dlatego autor "Wychowania bez porażek" proponuje, aby każdy czytelnik po przeczytaniu jego książki pamiętał, iż "ilekroć zmuszacie dziecko poprzez użycie władzy i autorytetu, aby coś zrobiło, tyle razy odmawiacie mu sposobności uczenia się wewnętrznej dyscypliny i odpowiedzialności za siebie". Słowa te potwierdzają fakt, że nie należy traktować dziecka jako istotę niesamodzielną, nieodpowiedzialną i bezradną, lecz po prostu jako osobę- samą w sobie indywidualną jednostkę. Rodzice powinni zrozumieć, iż zachowanie ich dzieci kształtowane jest w zależności od relacji zachodzących w układzie dziecko - rodzic. 
   Gordon dokonał podziału wszystkich rodziców na trzy grupy:
- zwycięzców- do tej grupy, należą rodzice, w bardzo silny sposób podkreślający swój autorytet i władzę, co przejawia się częstym stosowaniem przez nich nakazów i różnych ograniczeń a także żądaniem określonego typu zachowań. Rodzice Ci, wydają swoje polecenia i wymagają bezwzględnego posłuszeństwa, aby zmusić dziecko do czegoś grożą mu użyciem kary. Konflikty powstające na linii rodzice - dziecko zazwyczaj kończą się zwycięstwem rodziców, którzy uzasadniają swoje kolejne wygrane argumentując je w sposób: "rodzice wiedzą lepiej", "to dla dobra dziecka" i tym podobne.
- zwyciężonych- ten rodzaj rodziców stara się zapewnić swoim dzieciom nieco więcej swobody, co wynika z faktu, iż uważają się oni za przeciwników metod autorytatywnych; autorytatywnych sytuacji zaistniałych konfliktów, wygrywa tutaj zazwyczaj dziecko. Rodzice Ci sądzą również, iż nie spełnianie oczekiwań ich podopiecznych może być dla nich po prostu szkodliwe.
- grupa chwiejnych- do tej grupy należy najwięcej rodziców, a charakteryzuje ich to, że częściowo akceptują oni zachowania swoich dzieci a inna część zachowań nie przyjmują w ogóle do wiadomości. Ta swoista mieszanina aprobaty i dezaprobaty przejawia się na przemian uleganiem i surowością, twardością, ograniczeniami i cierpliwością. Grupę tę stanowią rodzice niepewni i rozdarci wewnętrznie.
   Jednak po głębszym zastanowieniu wydaje mi się, iż ta właśnie ostatnia grupa rodziców jest najbardziej autentyczna i potrafi zarówno przyznać się do porażki, jak i do zwycięstwa odniesionego na polu bitwy "rodzica i dziecka", czyli w codziennym wychowaniu.
   Tak na prawdę większość z rodziców nie potrafi poradzić sobie z codziennymi problemami związanymi właśnie z wychowywaniem własnych dzieci, dlatego znaczna ich część korzysta z porad specjalistów. Przyprowadzają swoje dziecko na przykład do psychologa i oczekują, ze po kilku wizytach diametralnie zmieni się jego zachowanie. Oczekują, że po kilku wizytach całkowicie odmienią swoje dziecko. Oczekują gotowej recepty, jakby to była przejściowa choroba typu: katar. Jednak problem jest o wiele poważniejszy i w większości przypadków nie dotyczy samego dziecka,  lecz właśnie rodziców. Główną przyczyną problemów emocjonalnych dziecka jest brak bezpośrednich kontaktów dzieci z rodzicami. Często bywa tak, że rodzice goniąc wciąż za pieniędzmi, skupiają się bardziej na wartościach materialnych. Pragną zapewnić dostatnie życie swoim dzieciom. Niestety zapominają przy tym, że to nie pieniądze są w życiu najważniejsze, lecz właśnie bliskość i bezpośredni kontakt dziecka z rodzicami. Często tłumaczą się: "ale przecież nasze dzieci mają świetną opiekę babci, dziadka, cioci...". Owszem zgadza się, opieka może być sprawowana z czułością, dobrocią i miłością dla dzieci. Jednak nawet najlepsi opiekunowie nie zastąpią więzi emocjonalnej, jaka wytwarza się pomiędzy dziećmi a rodzicami ( normalnymi rodzicami). 
   Wszyscy popełniamy błędy, których prędzej czy później zaczynamy żałować. Jednakże jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo być omylni. Reasumując rozważania mogę powiedzieć, że nie ma gotowej recepty na wychowanie- doskonała recepta nie istnieje. Podobnie, jak nie ma gotowej recepty na miłość i szczęście. Proces wychowania począwszy od niemowlęctwa do wieku dojrzałości to bardzo ciężka praca. Trzeba umieć się dostosować, a w niektórych sytuacjach rezygnować z własnych planów i ambicji. Okres macierzyństwa, to bardzo piękny czas, lecz tylko świadome i wcześniej przemyślane wybory przyniosą oczekiwane rezultaty. :)

wtorek, 9 stycznia 2018

Czy wszystkie kobiety muszą być fit?

   Od pewnego czasu panuje moda na fit - zdrowe odżywianie, diety i wszelkiego rodzaju sporty wysiłkowe. Kobiety prześcigają się jedna przez drugą, która lepiej wygląda, ma więcej mięśni. Niekiedy do tej rywalizacji dochodzą operacje plastyczne, korekta pewnych części ciała. 
   Hmm jeśli chodzi o samą aktywność fizyczną, dbanie o sylwetkę i zdrową dietę, to myślę, że nie ma w tym nic złego. Powiem więcej- bardzo szanuję i podziwiam kobiety, które mają tyle zapału, chęci i wytrwałości, żeby dbać o siebie w taki sposób. Jednak, gdy do tego wszystkiego dochodzą już  inne zabiegi typu: korekta części ciała, bądź bardziej skomplikowane operacje plastyczne, to stanowczo uważam, że to przesada, a niekiedy nawet paranoja na punkcie swojego wyglądu.
   W tym miejscu pojawiają się moje pytania: Czy wszystkie kobiety powinny być fit? A co z tymi kobietami, które są całkowicie naturalne? Co z kobietami, które mają kilka kilogramów za dużo? Co z kobietami, które lubią jeść niezdrowo? Co z kobietami, które nie są ani szczupłe, ani też grube? Jaka jest norma kobiecości, jeśli w ogóle takowa istnieje? 
   Jest wiele kobiet (pomimo nagłośnionej mody na fit), które nie prowadzą specjalnie dietetycznego trybu życia i nie przejmują się każdym dodatkowym kilogramem, a potrafią być szczęśliwe i zadowolone ze swojego życia. Są też takie kobiety, które z uwagi na pracę lub metabolizm nawet jakby chciały być fit, to i tak im nie wychodzi. Przyczyn może być wiele. Jednak spora cześć z nich umie korzystać z tego, co przynosi im los i cieszyć się chwilą. Myślę, że można się od nich sporo nauczyć i im także należy się szacunek.
   Osobiście nie utożsamiam się z żadną grupą, ponieważ nie stosuję specjalnych diet, ale również odpowiednio zmotywowana (przez samą siebie) potrafię zadbać o swoją sylwetkę. 
   Poruszyłam ten wątek, bo chciałam podkreślić, iż każda kobieta powinna czuć się dobrze zarówno w swoim ciele, jak i na swojej duszy. Powinna być zadowolona i spełniać się nie tylko zawodowo, ale także indywidualnie, jako jednostka.  Pamiętajcie drogie Panie, ze piękno jest wewnątrz i emanuje na zewnątrz! 
   Niemniej jednak interesuje mnie wasze zdanie. Jestem ciekawa czy utożsamiacie się z jakąś grupą oraz czy styl życia ma wpływ na wasze samopoczucie:)

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Małżeństwo z miłości czy rozsądku?

   Moi drodzy, wydawałoby się, że temat abstrakcyjny, ale niestety realia życia bywają inne. Wiele małżeństw powstaje właśnie z rozsądku. Ludzie dobierając się, pomijają kwestię uczuć (miłości), a patrzą na inne, różne aspekty. Często są to cechy charakteru, które mogłyby im odpowiadać pod takim względem, żeby obojgu spokojnie się żyło. Bywa też, iż przyczyną zawierania związku małżeńskiego jest podobny status materialny, wykształcenie (bądź jego brak), pozycja społeczna, a nawet sam fakt czasu tzn. presja związana z wiekiem. Niektórzy podchodzą do tego wyłącznie w sposób ekonomiczny oraz, że wypadałoby w końcu ustatkować się, założyć rodzinę, mieć dzieci. 
   Otóż nie ma jednoznacznej odpowiedzi na decyzję przy zawieraniu związku małżeńskiego, bo każdy z nas kieruje się wewnętrznymi przemyśleniami. Niemniej jednak wiem, że kluczowym punktem powinna być miłość, bo tam, gdzie jest miłość i wzajemne zrozumienie można pokonać wiele przeszkód. Miłość- może sama w sobie jako uczucie, pragnienie - nie wystarczy, ale jest spoiwem łączącym dwie osoby. Tam, gdzie jest prawdziwa miłość nie ma miejsca na zdradę. Natomiast tam, gdzie rozsądek bierze górę nad uczuciami prędzej czy później dochodzi do spięć, konfliktów, a przy okazji i zdrady (bo szuka się pocieszenia w ramionach innych osób). 
   Być może nie zgadzacie się ze mną w tym poglądzie. Niemniej jednak z rozmów i obserwacji wielu małżeństw śmiem twierdzić, ze uczucie - miłość- to podstawa w budowaniu głębszych relacji pomiędzy ludźmi i zawieraniu związków małżeńskich.

niedziela, 7 stycznia 2018

Kontakty w małżeństwie i relacje międzyludzkie- dramaturgiczną teorią Erwinga Goffmana "Człowiek w teatrze życia codziennego"

   "Świat jest teatrem, aktorami ludzie,
którzy kolejno wchodzą i znikają..."
 
   Słynna metafora W. Szekspira, który postrzega ludzi jako aktorów a świat jako scenę jest niewątpliwie przedmiotem badań wielu socjologów, badaczy i obserwatorów. Jedną z ważniejszych osób, która zajmowała się kontaktami międzyludzkimi jest Erwing Goffman. Choć korzystał z metafor dramatu i gry, to jednak w jego dziele dominuje wyobrażenie życia społecznego jako rytualnego ładu- bowiem problem ładu, to główny problem, którym się zajmował. Na podstawie tychże badań oraz własnych obserwacji śmiało mogę stwierdzić, ze w otaczającym nas społeczeństwie mamy praktycznie codziennie do czynienia z grą. Występują wszyscy ludzie, chociaż większość z nich na pewno by się do tego nie otwarcie nie przyznała. Nie mniej jednak aktorzy dzielą się na poszczególne grupy ludzi; kobiety- mężczyźni, matki-ojcowie, babcie-dziadkowie, teściowie, żony, kochanki, mężowie, małżeństwa, jak również grupy osób wykonujących ten sam zawód i wiele, wiele jeszcze innych. Każda z tych grup inaczej będzie się zachowywała w towarzystwie swoich współgraczy a zupełnie inaczej wśród obcych, nie znających reguł danej gry.
   Weźmy pod uwagę chociażby małżeństwa. Na przykład w zgodnym małżeństwie możemy spodziewać się, że każdy z partnerów ukrywa przed drugim coś, co wiąże się ze sprawami finansowymi, przeszłością, aktualnymi flirtami, niebezpiecznymi nawykami typu hazard czy alkoholizm, osobistymi zmartwieniami, aspiracjami, postępkami dzieci, szczerymi opiniami o krewnych czy chociażby podstawowych emocji związanych z życiem codziennym. Mając tak strategiczne obszary niedomówień, można zachować pożądany status w stosunkach z partnerem, nie będąc przy tym zmuszonym dostosowania do niego wszelkich sfer życia. Co najbardziej tu może istotne, to fakt, że kompromitujące odkrycie fałszu w zachowaniu się jednostki, w jakiejkolwiek dziedzinie jej działalności, może zagrażać całości stosunków lub roli, której ta dziedzina jest częścią, bowiem odkrycie fałszu w jednej sferze rzuca cień również na te sfery, w których jednostka może nie mieć nic do ukrycia. Podobnie, jeśli w trakcie występu ma się tylko jedną rzecz do ukrycia i nawet jeśli szansa na jej ujawnienie jest realna tylko przez chwilę, to jednak niepokój wykonawcy może rozciągnąć się na całe przedstawienie.
   Ogólnie mówiąc małżeństwo, to jest jedna wielka gra słów, gestów i sytuacji, która często w nieświadomy sposób zmusza do tego swoich graczy.
   Po przeprowadzonej rozmowie z pewną Panią - zdradzaną żoną- dowiedziałam się, że podczas, gdy ona spodziewała się drugiego dziecka i była w zaawansowanej ciąży jej mąż prowadził podwójne życie erotyczne. było to "na pozór" bardzo udane małżeństwo. Nigdy się nie kłócili, rozmawiali z szacunkiem. Mieli już jedno dziecko- 6 letniego synka, z którego zresztą tatuś (owy małżonek) był bardzo zadowolony, wręcz dumny. Po wcześniejszym uzgodnieniu doszli do wniosku, że przydałoby się powiększyć ich dotychczasową, szczęśliwą rodzinę,  po czym w niedługim czasie spełniło się ich marzenie- żona była w stanie błogosławionym. Jednak nie było to dla naszego "gracza" takie proste, jakby się wcześniej wydawało. Już na samym początku ciąży żona źle się czułą, częściej bywała na zwolnieniu w efekcie czego od 5-tego miesiąca musiała dużo leżeć i odpoczywać. Mąż automatycznie miał więcej obowiązków: musiał odprowadzać syna do zerówki, robić zakupy, trochę sprzątać i jeszcze znosić złe samopoczucie kobiety, która straciła ochotę, bądź z przyczyn zdrowotnych zaczęła unikać życia seksualnego. Więc mężczyzna, dotąd odpowiedzialny, rozsądny człowiek zaczął szukać pocieszenia i ukojenia w ramionach innej kobiety, którą przypadkiem poznał w sklepie podczas robienia zakupów. W taki właśnie sposób małżonek zaczął oszukiwać a tym samym grać sam przed ukochaną kobietą. Jego teatr trwał do czasu, gdy urodziła mu się córeczka i miała już 7 miesięcy. Jak się później okazało o wszystkim przypadkowo dowiedziała się żona i zagroziła rozwodem, dlatego owy "gracz" wycofał się przysięgając, że to był przelotny romans. Jednak prawda jest taka, że już raz zdradzona żona nie ma gwarancji, iż więcej się to nie powtórzy. Zaufanie do partnera automatycznie spada. Po takim wydarzeniu jej życie diametralnie się zmieniło i zaczęło przypominać domowy spektakl.
   Powyższy przykład małżeństwa wskazuje, że nie ma ludzi idealnych, nie ma też idealnych związków. Ponadto wszyscy dobrze wiemy, że takich przykładów, w których występuje tragifarsa małżeńska jest bardzo wiele. Jednakże aby odnaleźć się we własnym małżeństwie trzeba przyjąć jakąś strategię, w której będziemy się dobrze czuć nie krzywdząc przy tym innych ani samego siebie.
   Obserwując społeczeństwo na prawdę można się wiele nauczyć a tym samym przyswoić zarówno dobrych, jak i złych nawyków. Przecież każdy z nas zna szerokie grono znajomych, z których wybiera te osoby przy których czuje się pewniej, bezpieczniej... Najlepiej byłoby wypracować swój indywidualny styl, w którym każdy człowiek będzie się dobrze czuł bez względu na to czy jest w małżeństwie, związku partnerskim czy funkcjonuje jako singiel. Nie warto także odgrywać role, w których nie do końca czujemy się dobrze, bo prawda prędzej czy później, ale i tak wyjdzie na jaw a wtedy możemy poczuć się skompromitowani i jeszcze bardziej pogorszy się nasz stan emocjonalny. 
   Na zakończenie chciałabym jeszcze dodać, że nie każdemu udaje się grać. Jednym przychodzi to z wielką łatwością, zaś inni muszą się bardzo namęczyć, Żeby odegrać chociażby najmniejszą rólkę w swoim życiu. Jednego jestem pewna na 1000% jeśli się kogoś kocha i współtworzy z taką osobą związek, to tym bardziej warto być szczerym. Szczerość popłaca.

"Maminsynek"- jak z nim żyć?

   Pewnie wiele z Was drogie Panie miała w swoim życiu "zaszczyt" spotkać mężczyznę, który jest ciągle "maminsynkiem". Na pierwszy rzut oka, to może być wspaniały mężczyzna: kulturalny, z dobrymi manierami, zadbany, punktualny... mogłabym wymieniać jeszcze wiele cech pozytywnych. Z pewnością imponowało Wam to, jak potrafi dbać o własną mamę- zawsze gotowy do pomocy, gdy mamusia poprosi. Zawsze na czas, nie spóźnia się na obiadek, który mamusia ugotuje. To wszystko wygląda fantastycznie, tym bardziej, że kobiety mają tendencję do porównywania się i wyciągania wniosków dalekosiężnych. Tak więc wielokrotnie krążyła po waszych  taka myśl, że skoro on tak dba o mamę, to i będzie tak dbał o Was w przyszłości- jako kobiety u jego boku, żony. Hmm wygląda to pięknie, lecz realia są zupełnie inne. Prawda jest taka, że z mamusią nikt nie wygra. To mamusia wie najlepiej i robi wszystko najlepiej. 
   To straszne, ale prawda jest taka, że ten "ów" mężczyzna chociażby był najlepszy na świecie i choćby już był w wieloletnim związku (nawet małżeństwie), to i tak nie potrafi oderwać pępowiny od mamusi.
 Czy da się z nim żyć? Pewnie tak, bo znam kilka kobiet, które są żonami, dziewczynami "maminsynków", aczkolwiek wiem, że nie jest to łatwe.
   W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję. Drogie Panie, kobiety, matki, proszę Was nie wychowujcie swoich synów na "maminsynków", bo utrudnicie życie przyszłej synowej :)
   Ja też jestem mamą i też mam syna, ale nauczona doświadczeniem życiowym wiem, że nie chcę uprzykrzać życia mojej przyszłej synowej i nie chcę uzależnić od siebie dziecka- nie chcę zrobić mu krzywdy! Mój syn- zresztą Wasi synowie również- kochają Was miłością bezgraniczną, ale dajcie im swobodę i możliwość podejmowania samodzielnych decyzji. Kiedyś Wam za to podziękują: syn, synowa i wnuki :)
   Pozdrawiam i życzę miłego, niedzielnego popołudnia :)

Przyjaźń damsko -męska czy istnieje?

   Jedni z Was pomyślą - oczywiście! Cóż to za pytanie? Natomiast inni- nie ma szans! No i jak tu wszystkich zadowolić? Otóż, moi drodzy nie ma jednoznacznej odpowiedzi. To kwestia charakteru, sposobu życia, a niekiedy silnej woli.
   Moim skromnym zdaniem istnieje przyjaźń damsko - męska i jest jak najbardziej możliwa, ale pod jednym warunkiem! Obie strony muszą sobie wyjaśnić, jakich relacji oczekują. To ważne, bo jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy mnóstwo błędów. Tworząc relację z drugą osobą, a w tym przypadku płci przeciwnej, warto być szczerym i wytłumaczyć dlaczego dobrze się czujemy w towarzystwie tejże osoby, co nam to daje i jakiego rodzaju znajomości potrzebujemy. Wszyscy wiemy, że czasami potrzebujemy porozmawiać z kimś płci przeciwnej. Posłuchać rad, ujrzeć inne spojrzenie na dręczące nas problemy, wątpliwości. Jednakże, aby przyjaźń przetrwała - obie strony muszą wiedzieć i akceptować swoje oczekiwania.
   No dobrze, ale to wydaje się być zupełnie naturalne, proste. Otóż nie do końca, bo co zrobić, jeśli okaże się, że jedna ze stron zakochuje się w drugiej? Hmm i tu już zaczynają się przysłowiowe "schody", bo przecież przyjaciel - to bardzo ważna osoba i nie chcemy jej (jego) skrzywdzić, a tu okazuje się, że ktoś nas kocha. Inaczej, niż do tej pory na nas patrzy. No i właśnie tu pojawia się problem, ponieważ, gdy kocha tylko jedna osoba- to taka relacja nie przetrwa, a mało tego zaczną pojawiać się kolejne uczucia: ból, rozczarowanie, rozpacz, smutek... 
   Dlatego uważam, że szczerość to podstawa- w każdej relacji. Natomiast idealnym rozwiązaniem byłoby uważać za przyjaciela i móc się jemu (jej) zwierzać, mówić o wszystkim co nas boli, niepokoi, męczy, cieszy, sprawia przyjemność itd tej jedynej (jedynemu) - czyli swojej drugiej połówce. Najtrwalsze związki - to takie, które oprócz miłości i fascynacji fizycznej oparte są na prawdziwej przyjaźni i szczerych rozmowach.

sobota, 6 stycznia 2018

"Kocham Cię"- dwa słowa

   Co oznaczają? Czy wszyscy wiemy, jaką maja moc? Czy wypowiadacie je zgodnie z rytmem serca? Czy po prostu mówicie, bo wymaga tego sytuacja?
   Moim skromnym zdaniem (może jestem z innej epoki- tzw. dzieci lat 80-tych) te słowa powinny być wypowiadane z głębi serca i tylko wtedy, gdy na prawdę się tak czuje. Najbardziej irytują mnie opisy- podpisy- pod różnymi zdjęciami panienek, które to tak strasznie kochają swoich chłopaków. Zakochane . Uwielbiają- kochają ich. Wypisują publicznie swoją miłość, a za jakiś czas np. dwa miesiące już po WIELKIEJ MIŁOŚCI. Już raptownie się odkochały, przeszło im i tą samą miłość ( a właściwie formułę słowną) wklepują (niczym kopiuj- wklej) pod zdjęciami innego chłopaka (mężczyzny). Wybaczcie dziewczyny- bo niby jestem jedną z was z racji płci, ale Ja tego nie czaję, nie kupuję, a wręcz nie toleruję. Dla mnie słowa "kocham Cię" oznaczają dokładnie to samo i są przeznaczone dla jednego, jedynego mężczyzny. Fakt może i ciężki ze mnie przypadek (słyszałam to wiele razy), ale jak kogoś kocham, to dziś, jutro, za miesiąc, rok... To po prostu trwa. Nie zmienia się i nie piszę tych słów byle komu oraz pod wpływem chwili. 
   Jeśli ktoś myśli inaczej- zapraszam- niech pisze, chętnie poczytam. Jednak dla mnie miłość to podstawa i wiąże się z prawdziwym uczuciem, a tym samym słowami, które wypowiadam lub piszę do mężczyzny.

Pisanie sms-ów z innymi- zdrada czy nie?

   Pisanie sms-ów z innymi osobami, to niewątpliwie gorący temat XXI wieku. Wiele osób ma odmienne zdanie w tej kwestii. Niektórzy uważają, że pisać można z każdym, że to przecież nic złego mieć różnych znajomych. Tak. Znajomych można mieć, a nawet trzeba. Jednak, gdy pisze się smsy niemalże codziennie do innych osób, to powstaje głębsza więź - zależność i tu już możemy zacząć się niepokoić o swój związek. Pisałam już na blogu (związek przez internet) o początkach znajomości. Tak moi drodzy - od takich właśnie zwykłych, niewinnych rozmów tworzy się później zdrada. Pisanie samo w sobie nie uznaję za zdradę, ale myślenie o osobie do której się pisze, zastanawianie  co u niej (niego) słychać, jak minął jej (jemu) dzień, to już niepokojące sygnały. Należy zatrzymać się na chwilę. Zastanowić po co Ja to robię? Co mi to daje? Czy ta osoba z którą jestem w związku zasługuje na takie traktowanie? A także czy ta osoba, do której piszę (może i dzwonię) jest dla mnie ważniejsza (bo przecież poświęcam jej dużo swojego czasu), niż obecna partnerka (partner)? Myślę, że jeśli się kogoś kocha, to nie potrzebuje się kontaktów z innymi osobami płci przeciwnej, a już na pewno nie na taką skalę. 
   Jeśli macie inne zdanie na ten temat, to chętnie poczytam :)

piątek, 5 stycznia 2018

Mężczyzna z dziećmi- czy można stworzyć z nim szczęśliwy związek?

   To temat mniej popularny, aczkolwiek nie obcy. Coraz więcej mężczyzn decyduje się na samotne wychowywanie dzieci. Przyczyny bywają różne. Niemniej jednak pytanie brzmi: Czy kobieta potrafi stworzyć szczęśliwy związek z takim mężczyzną? Czy kobieta potrafi pokochać jego dzieci? 
   Długo nad tym myślałam. Zastanawiałam się. Przeczytałam wiele książek związanych z tematyką ojcostwa i macierzyństwa i powiem Wam, że jedynym doradcą jest własne serce!!! 
   Wszyscy wiemy, że kobieta jest stworzona do macierzyństwa - teoretycznie, bo przecież skoro mężczyzna jest samotny, to inna kobieta musiała zostawić te dzieci- no chyba, że był to wypadek losowy typu śmierć, choroba. Powiem Wam, że pokochanie dzieci, które urodziła inna kobieta wcale nie jest takie proste. Zawsze istnieje obawa, że ta kobieta wróci, że będzie dla nich lepsza. W końcu to ona nosiła je pod swoim sercem przez 9 miesięcy. My kobiety lubimy się porównywać. Lubimy być lepsze, najlepsze, jedyne, dlatego decydując się na związek z mężczyzną, który już ma dzieci musimy być świadome i przekonane o swojej miłości. Miłości nie tylko do mężczyzny, ale również i do jego dzieci. Drodzy Panowie pamiętajcie, że kobieta, która decyduje się być z Wami- bardzo Was kocha. Kocha Was i Wasze dzieci. 
   Odpowiadając na powyższe pytania śmiało mogę stwierdzić, iż oczywiście, że związek z mężczyzną, który ma dzieci jest możliwy i może być bardzo szczęśliwy. Szczęśliwy, dlatego, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna wiedzą czego chcą od życia. Wiedzą, że są dla siebie bardzo ważni i zrobią dla siebie wszystko, pokonają wszelkie przeszkody na drodze. To będzie para bardzo silnych osób. I powiem Wam jeszcze jedno. Jeśli takie dwie osoby zdecydują się być razem, tworzyć związek pomimo właśnie tych wszystkich przeciwności losowych, to nie ma możliwości o żadnej zdradzie :) To będzie związek wyłącznie z miłości, a jeśli ludzie się kochają, to są wobec siebie szczerzy i nie szukają pokus "na boku". 
   Życzę Wam drodzy Panowie, abyście spotkali na swojej drodze taką prawdziwą miłość- kobietę, która da nie tylko Wam, ale również i Waszym dzieciom wsparcie, radość, siłę, bezpieczeństwo, opiekę i przede wszystkim miłość. Pamiętajcie, że nie zawsze jest pod górkę. Po każdym deszczu świeci słońce. Takiego waszego słoneczka Wam życzę i pozdrawiam serdecznie :)

Kobieta z dziećmi - czy ma szansę na miłość?

   Coraz więcej spotykamy kobiet samotnie wychowujących dzieci. Czy Waszym zdaniem taka kobieta ma jeszcze szansę na spotkanie prawdziwej miłości? Czy mężczyzna kochając kobietę będzie w stanie pokochać również jej dzieci?
   Drogie Panie chcę was uspokoić i wręcz zapewnić, że w dzisiejszych czasach rozwód czy inna sytuacja, która spowodowała to, że jesteście samotne nie jest żadną tragedią :). Jest wiele osób samotnie wychowujących dzieci (mężczyźni też się zdarzają) i to w żaden sposób Was nie przekreśla. Miłość czeka na każdego i może znaleźć Was wszędzie, nawet w najmniej oczekiwanym momencie. Najważniejsze drogie Panie jest to, w jaki sposób postrzegacie siebie. Czy potraficie dbać o siebie; rozwijać swoje zainteresowania; cieszyć się życiem. Pamiętajcie, żeby szanować siebie i umieć głośno wyrażać swoje potrzeby. Jeśli coś lub ktoś Was niszczy, nie docenia - to należy umieć z tego zrezygnować, odejść, dać sobie i komuś czas. Prawdziwa miłość uskrzydla, daje siłę i radość. O taka miłość warto walczyć i poczekać. Każdy ma prawo być szczęśliwym - Wy też. To, że jesteście matkami, że same wychowujecie swoje dzieci, to tylko duży plus. Jest wiele kobiet- niestety- które nie potrafią unieść obowiązku, jakim jest macierzyństwo i zamiast dać swoim dzieciom DOM, wsparcie, miłość, bezpieczeństwo, to niestety ( z wielkim bólem serca to piszę) pozbywają się ich (oddają, porzucają). 
   Wy drogie Panie jesteście wspaniałymi kobietami i mimo przeciwności losu zasługujecie na prawdziwą miłość!
   Natomiast jeśli mężczyzna Was kocha, to również będzie kochał wasze dzieci. Będzie o nie dbał i opiekował się nimi, jakby były jego własne.
   Wiem, co piszę. Rozmawiałam na ten temat z wieloma mężczyznami, którzy są w takich właśnie związkach. W związkach z kobietami, które mają dzieci i kochają te dzieci jak własne. Kilku mężczyzn opowiadało mi o tym pod wpływem alkoholu, a podobno mężczyźni po alkoholu są bardziej szczerzy, wylewni w wypowiedziach :) Jeszcze jedno! Trzech mężczyzn z którymi rozmawiałam zdecydowali się na związek z kobietą, która ma dzieci, mimo, iż wcześniej byli związani z panną (kobietą wolną, niezależną) i tworzą szczęśliwe rodziny. Ponadto wszyscy mężczyźni przyznali, że to byłą najlepsza decyzja w ich życiu. Są szczęśliwi.
   Dlatego też drogie Panie wystarczy uwierzyć w siebie, pokochać samą siebie na nowo i zobaczycie jakie życie potrafi być piękne. z całego serca tego właśnie wam życzę. Dużo miłości i radości każdego dnia :)