Kobiety często biorą całą winę na siebie za niekomfortowy związek i zadręczają się pytaniami w stylu: co zrobiłam źle, dlaczego nam nie wychodzi, co jest nie tak? Najprostszym sposobem byłoby oczywiście usiąść we dwoje i porozmawiać o swoich odczuciach, o tym czego oczekujemy, co możemy zaoferować ze swojej strony partnerowi (partnerce) i jak dalej widzimy siebie- czy w ogóle widzimy siebie? Jednak nie jest to takie proste. Wiele par nie potrafi ze sobą spokojnie rozmawiać (i tu jest poważny błąd - znak ostrzegawczy na przyszłość). Są także związki, w których ludzie zwyczajnie się nie rozumieją, bądź mają inne oczekiwania na przyszłość- i taki układ się nie uda. Prędzej czy później nie wytrzymacie presji drugiej osoby, bo Wasze cele są odmienne. Nie da się przymykać oka i myśleć, że później coś się zmieni. Kiedy później? Po ślubie? To największy błąd. Ślub powinien być na całe życie i tylko cementować miłość pomiędzy Wami, a życie, realia codzienności i plany na przyszłość- jeśli nie będą wspólne i oboje partnerów nie będzie mogło się wypowiedzieć i brać w nich udział, to porażka i wówczas ślub po kilku latach zamieni się w rozwód. A po co Wam to? Po co ten stres i problemy?
Podstawowymi pytaniami powinno być: Czy warto ratować związek, czy warto go ocalić?
Ja rozumiem, że możecie być ze sobą wiele lat, że przyzwyczailiście się do siebie, że obawiacie się samotności itd...ale zastanówcie się czy warto trwać w związku na siłę? Tylko po to, żeby mieć świadomość, że ktoś jest? Taki układ nikomu nie sprzyja, a wręcz przeciwnie przynosi jedynie smutek, żal, niepokój i ciągłą obawę na przyszłość.
Czasami wypadałoby usiąść na chwilę w samotności i zastanowić się co jest dobre, nad czym należy popracować, co nam przeszkadza i na pewno się nie zmieni. Zastanówcie się nad swoimi oczekiwaniami względem związku. Jakie one są? Czego na prawdę chcesz od partnera i czy ty dajesz mu to, czego on pragnie, oczekuje? Taki rachunek sumienia, tzw. oczyszczenie umysłu, które pozwoli nam jasno spojrzeć na sytuację, w której tkwimy. No i szczera rozmowa z partnerem: czy ratujemy nasz związek, czy też dajemy sobie wolną rękę i szansę na szczęście u boku kogoś innego. Należy pamiętać, że ta decyzja powinna być obopólna.
Pamiętajcie, że udany, szczęśliwy związek to taki, w którym ludzie są ze sobą nie tylko z miłości, ale czują się komfortowo, są spokojni i wiedzą, że z tą osobą przyszłość (bez względu na to, co przyniesie los) to tylko podróż, którą przetrwają, bo mają siebie. Ufają sobie bezgranicznie. I takich związków Wam życzę :)
"Lepiej kochać i stracić miłość, niż nie kochać nigdy"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz